sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 2: "Niespodziewane spotkanie"

Lucy czekała na peronie na Natsu. Siedząc na swojej walizce, obserwowała ludzi wokoło. Szczerze mówiąc, trochę jej się nudziło. Różowowłosy najwyraźniej nie miał w zwyczaju przychodzić na czas. Gdyby nie panujący tutaj gwar, dawno by usnęła. Dla zabicia czasu zaczęła czytać książkę, którą ze sobą zabrała. Dostała ją od Levy na święta.
 - Kogo ja tu widzę? - odezwał się jakiś męski głos znad jej głowy.
Spojrzała w górę. Mężczyzna miał na oko dwadzieścia lat, czarne włosy i niebieskie oczy. Zmroziło ją, bo już go gdzieś widziała. Jakby w poprzednim życiu...
 - Nie spodziewałaś się mnie tutaj, co?
Nagle przypomniała sobie, kto to jest, i już wstała, żeby odejść, ale tamten chwycił ją za nadgarstek i lekko wykręcił. Blondwłosa syknęła z bólu.
 - Bardzo mi przykro, że ode mnie uciekłaś, Lucy Heartfilio. Doprawdy, księżniczki nie powinny się tak zachowywać. Ani tak ubierać.
Zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów. Zauważyła, że zatrzymał się trochę dłużej na piersiach. Spróbowała go kopnąć, ale nic jej z tego nie wyszło, bo zablokował jej ruch szarpnięciem za włosy. W oczach stanęły jej łzy, lekko krzyknęła.
 - Idź stąd - szepnęła zachrypłym głosem.
 - O nie. Wyobrażasz sobie, jak poniżyłaś mnie swoją ucieczką, gdy tylko dowiedziałaś się, że masz za mnie wyjść? Duma Therns'ów nie pozwala mi, żebyś sobie spokojnie żyła, wiedząc, że ludzie śmiali się ze mnie. Zresztą twój ojciec też chciał Cię sprowadzić, ale mu się nie udało. Twierdzi, że to bunt nastoletni i że za chwilę wrócisz.
Zrobił pauzę, chyba żeby zobaczyć, co mu odpowie. Lucy milczała. Zresztą, czego on oczekiwał? Że zacznie płakać i przepraszać? W takim razie nie znał "nowej" Lucy.
 - Z tego co słyszałem, za tydzień masz osiemnaste urodziny. Czas przestać bawić się w dziecko. Daję Ci czas, abyś wróciła do mnie na klęczkach i błagała o przebaczenie. Inaczej wezmę Cię siłą.
Ciszę, która po tym nastąpiła, rozdarł krzyk Natsu. Płonęły mu ręce.
__________
Zauważył ją, gdy przepychał się pomiędzy ludźmi z Happym. Jakiś facet wykręcał jej rękę. Wpadł we wściekłość, chciał ją obronić. Nie była to reakcja zdenerwowanego przyjaciela, tylko cichego wielbiciela, który zobaczył, jak ktoś znęca się nad jego ukochaną. Myślał tak o niej od dawna, ale bał się tego powiedzieć, bo na pewno by go odrzuciła. Nie chciał niszczyć ich przyjaźni. W dodatku wydawało mu się, że jej podoba się Grey.
 - Zostaw ją! - wrzasnął. Większość osób, które przechodziły obok, zaczęły go omijać szerokim łukiem.
Marcus Therns obrzucił go spojrzeniem kpiących oczu. Cisnął blondwłosą o ziemię i odwrócił się, żeby pójść. Natsu złapał go za ramię, żeby mu przywalić, ale tamten szybko trzasnął go łokciem w brzuch. Zrobił to tak szybko, że nikt nic nie zauważył. Różowowłosy poleciał w tył.
 - Natsu! - krzyknęła za nim przerażona Lucy, która wstała z ziemi.
 - Sayonara - rzucił kpiąco i znikł. Był niewiarygodnie szybki.
 - Luce, nic ci nie jest?
Przeraził się, że tamten mógł jej coś zrobić. Blondynka jednak uśmiechnęła się blado. Była wstrząśnięta tym, że Marcus ją znalazł. Kiedy już myślała, że może zapomnieć o przeszłości, ona przypomniała o sobie tak brutalnie. W oczach stanęły jej łzy.
Natsu nie wiedział, co robić, ale podszedł do niej i nieśmiało ją przytulił. Ona wtuliła się w niego. W jego ramionach czuła się tak bezpiecznie.
***
Konnichiwa! Rozdział trochę dłuższy od poprzedniego. Mam nadzieję, że się podoba, bo ja jestem raczej średnio zadowolona. Oczywiście - komentujcie, bo to motywuje :)


4 komentarze:

  1. Ładnie piszesz. Mam nadzieje, że będziesz szybko wrzucać rozdziały :) Życzę weny i chęci do pisania.

    OdpowiedzUsuń
  2. No ! W tym rozdziale to się postarałaś , nie powiem że nie ^.^ Fajny był i mam nadzieję że szybko dodajesz rozdziały ( Tak , to samo pytanko co Koszatniczkaa2 xD ) bo ejstem niecierpliwa i wciągnełam się xD Weny życzę i zapraszam do mnie ^^ ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohayo! Trafiłam na twojego bloga i obiecałam sobie że przeczytam oba rozdziały. Więc przeczytałam i naprawdę spodobało mi się. Doprawdy ładnie piszesz a i widzę, że tu akcja poszła nieco do przodu.
    Happy: Aye sir! Ale zapomnieliśmy się przedstawić.
    Zapomniałabym! *bije się otwartą dłonią w czoło*
    Jestem Hinaichigo a mojego towarzysza Happy'ego chyba nie muszę przedstawiać. Na początek witam Cię w blogosferze i mam nadzieję, że będziesz z nami jak najdłużej i życzę Ci mnóstwa weny i czasu na pisanie. Informuję, że będę zaglądać tutaj od czasu do czasu by zobaczyć jak sobie radzisz ;)
    Happy: Ale się rozpisałaś...
    Norma ;/
    Czekam cierpliwie na następny rozdział, więc nie ma pośpiechu, wtedy wychodzą najlepsze notki :D
    Buziaczki :*
    Hinaichigo

    Ps.: Zapraszam do siebie na milosna-kolysanka.blogspot.com >.<

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział znowu krótki, choć dłuższy od poprzedniego, zaczyna robić się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń