sobota, 23 marca 2013

Rozdział 8: Biblioteka

Natsu obserwował Lucy, gdy ta z niemym okrzykiem weszła do ogromnej biblioteki. Sam nie widział w tym miejscu nic ciekawego.
Patrzył na nią nadal, gdy wierzchem dłoni przejeżdżała po książkach. Tutaj wdychała powietrze inaczej, jakby jego zapach się zmienił na lepsze. Co chwilę wyciągała z półki jakąś książkę, by przyjrzeć się okładce, czy zrobić coś podobnego. Mógłby tak przyglądać się jej przez wieki. Nagle przypomniał sobie wczorajszy dzień, wydarzenie przy ognisku. Ciekawe, czy o tym pamiętała? Jeśli tak, to co myślała? Był bardzo tego ciekaw. Jakoś nie zauważył zbytnio zmiany w jej zachowaniu względem niego. "Baka [jap. głupek]" - skarcił się w myślach. "Mnóstwo chłopaków na nią leci, czemu miałaby zawracać sobie głowę akurat mną?"
Podobne myśli przebiegały właśnie przez głowę blondwłosej. Gdy zauważyła książkę "Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika" [nie mogłam oprzeć się pokusie =)], która mogłaby jej się przydać, wyciągnęła ją z półki. Gdy tylko to zrobiła, coś w głębi jakby pstryknęło i regał najpierw przesunął się do przodu, a później w bok. Odskoczyła szybko do tyłu, wpadając na Natsu.
 - Gomen - powiedziała pośpiesznie, wstała i przyjrzała się tym, co ukazało się przed nimi. Dragneel stał z rozdziawioną buzią. Ujrzeli proste, kamienne schody prowadzące w dół.
 - Idziemy to zbadać, co? Ale się napaliłem!
Spojrzała na niego karcąco.
 - Nie powinniśmy tam wchodzić. To prywatna komnata Therns'a.
 - No i?
Ciągnął ją już ku schodom, więc chcąc nie chcąc musiała się poddać. Trzeba było przyznać, że był silny.
Na ścianach płonęły pochodnie, dając dosyć dobre światło. Schody były jednak śliskie i Lucy musiała schodzić powoli, jeśli nie chciała spaść. Natsu oczywiście nic sobie z tego nie robił i radośnie hasał.
Nagle usłyszał przytłumione głosy. Odwrócił się do Heartfilii i ręką zatkał jej usta. Zaczęli powoli schodzić, starając się robić jak najmniej hałasu.
Z kolei Lucy, stojąc nagle tak blisko chłopaka - można powiedzieć, że ją przytulał - zarumieniła się, a serce zaczęło jej mocniej bić. W tej chwili dziękowała bogom, że różowołosy jest odwrócony głową w innym kierunku. Dopiero teraz zaczęła coś słyszeć.
 - Ten debil miał już tu być! Serio, ja szybciej uwijam się z facetami.
Dwójka przyjaciół nic z tego nie rozumiała.
 - Biedaczek, może go pobiły?
Śmiech.
 - Jeśli nie pojawi się tu za najwyżej dwie godziny, osobiście go wykopię. Niech szuka szczęścia gdzie indziej. Niewolnictwo to nie branża, w której można pozwolić sobie na powolność. W każdej chwili mogą go złapać, a on jest z tych, których wystarczy lekko zaszantażować, by wszystko wypaplali.
 - Słyszałem - odezwał się trzeci - że Therns i tak chce go wywalić.
A więc to Marcus był przywódcą szajki. Heartfilia chciała jeszcze trochę się dowiedzieć, ale Natsu najwyraźniej nie umiał się powstrzymać przed walką i ruszył przed siebie z głośnym okrzykiem. Blondynka zeszła za nim.
_____________________
Levy szła potulnie za Gajeelem. Czarnowłosy prowadził ją w stronę, którą podał im "pośrednik". Nie minęło zbyt dużo czasu, gdy przed nimi pojawiła się jaskinia, do której weszli. Według instrukcji mężczyzny szli przed siebie, aż natrafili na schody którymi zeszli. Dalej ciągnął się korytarz. Na ścianach wisiały pochodnie, a sufit pokrywały pajęczyny. Co jakiś czas między nogami dziewczyny przewijały się szczury.
 - Ochyda - jęczała raz za razem, a Redfox tylko przewracał oczami.
Nagle usłyszeli krzyk. Bez zastanowienia czarnowłosy zaczął biec przed siebie, a za nim oddalająca się powoli McGarden.
Gdy wrzask się urwał, wpadli do dużego pokoju o wysokim suficie [nie wiedziałam jak to nazwać :<]. Na środku różowowłosy chłopak z płonącymi pięściami okładał mężczyznę w średnim wieku, nieźle się przy tym bawiąc.
 - Natsu, wystarczy! - krzyczała Heartfilia, a gdy spostrzegła nowoprzybyłych, twarz się jej rozjaśniła - Levuś!
 - Lucy-chan!
Podbiegły do siebie i się przytulili. Z kolei ich towarzysze witali się już mniej ciepło.
 - Co ty tu robisz, Gajeel? To moja misja!
 - Coś mi się wydaje, że bardziej moja niż twoja!
 - Wynocha!
 - Czemu załatwiłeś gości, których ja miałem załatwić?!
 - Nikt mi o tym nie powiedział, jakbyś nie zauważył!
 - ZAMKNĄĆ SIĘ! - wydarła się Lucy, a w jaskini natychmiast zrobiło się cicho. - Gajeel, zwiąż ich. Natsu, sprawdź korytarze czy nie ma tam żadnych niewolników, jeśli tak, to ich rozwiąż. Levy, powiedz mi o co chodzi.
Gdy chłopcy wzięli się do wykonywania swoich "rozkazów", McGarden opowiedziała Heartfilii o swojej misji. Blondynka na początku nie wiedziała, co o tym myśleć, ale szybko wzięła się w garść.
 - To tylko potwierdza to, co usłyszeliśmy. Marcus jest przywódcą szajki handlarzy niewolników. Tutaj się spotykali.. Tylko nie wiemy, gdzie są ci porwani ludzie. - główkowała.
 - My uwolniliśmy dziewczyny, które miał przywieźć tamten typ. Reszta chyba powinna być tu, skoro właśnie tutaj się kierował.
Z jednego z korytarzy dobiegł ich uszu głos Natsu.
 - Znalazłem!
Po rozwiązaniu około pięćdziesięciu osób - kobiet i mężczyzn, dzieci i dorosłych - nakazali wyjść im drogą w stronę lasu. Levy z Gajeelem szczegółowo opisali drogę, jaką mieli przebyć by dostać się na szlak, a później do miasta.
Potem cała czwórka spowrotem ruszyła w stronę biblioteki.
***
Tak, nie było mnie dłuugo. Najpierw rozwaliła mi się karta graficzna, później brak weny i zleciały te 3 tygodnie. A tutaj taka niespodzianka - 1.000 wejść na bloga! Bardzo wam dziękuję :3 Normalnie tak mnie to zmotywowało.. Jesteście kochani! Do przeczytania :)