wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 9: "Życzenie Lucy"

Lucy razem z Natsu, Gajeelem i Levy wysiadła z wagonu. Męska część towarzystwa z ulgą witała podłogę, a dziewczyny razem z Happym ruszyły przed siebie. Powoli zapadała noc. Słońce coraz szybciej kryło się za horyzontem, a uliczne latarnie zaczynały świecić. Żadne z nich nie myślało już o dzisiejszej misji. Szybko pojmali Marcusa, stróże prawa zawieźli handlarza niewolnikami na komisariat. Heartfilia oczywiście odprawiła "zalotnika" z kwitkiem.
Marcev, po parudziesięciu wyczerpujących minutach rozmów, gróźb i niemalże tortur zgodził się przebaczyć Makarovowi. Jak się okazało, był magiem. Gdy tylko się o tym dowiedzieli, Dragneel odmówił przyjęcia zapłaty. "Mój czynsz" - jęczała żałośnie w duszy Lucy. Dreyar postanowił dołączyć do Fairy Tail - choć zaznaczył, że wszystko zależy od jego brata, czy go przyjmie. Nie zamierzał go do niczego przekonywać. Miał się pojawić w Magnolii za parę dni, razem ze swoją gosposią i byłą służącą Marcusa, Katriną. Na tą myśl twarz blondwłosej od razu się rozjaśniła. Jej przyjaciółka zamierzała pracować jako barmanka w gildii. Oczywiście Lucy udzieli jej schronienia dopóki nie znajdzie własnego kąta.
Nad nimi świeciło niebo usiane spadającymi gwiazdami. Na chwilę się zatrzymali. Każdy wpatrywał się w nie z nadzieją. Kto wie, czy opowieści o myśleniu o życzeniu są prawdziwe? Cóż szkodzi spróbować?
"Chciałabym.." - pomyślała Lucy, przymykając oczy. "Chciałbym, aby.."
___________________
Do jej pokoju leniwie wkradało się światło. Blondynka energicznie odsunęła kołdrę i w piżamie pobiegła do kuchni by zrobić sobie herbatę. Miała dobre przeczucia co do tego dnia.
Na widok, który zastała w kuchni, całkowicie się nie przygotowała. Jej lodówka była otwarta i, o zgrozo, pusta. Znajdowała się tam tylko główka kapusty. Powędrowawszy wzrokiem dalej, ujrzała Dragneela próbującego posługiwać się czajnikiem, co raczej średnio mu wychodziło. Gdy ją zobaczył, uśmiechnął się, przymykając oczy.
 - Yo, Lucy!
Ona nadal stała, jakby ją coś zamurowało. Podążając za jej wzrokiem, spojrzał do lodówki.
 - No, prawdziwe smoki nie jedzą zieleniny - wyjaśnił.
Nadal nic.
 - Próbowałem ugotować ci herbatę - wskazał głową na czajnik, lekko się pesząc. Zapewne nie wiedział, jak go otworzyć, żeby wlać wodę, toteż z góry miał wypaloną dziurę.
Heartfilia jakby lekko się ruszyła. Poruszyła delikatnie ustami, niemal nie wydając dźwięku.
 - Nie słyszę cię, powtórz - powiedział, przykładając ucho do jej ust.
 - CO TY TU ROBISZ?! - wrzasnęła.
 - Próbuję ci zrobić herbatę - wyjaśnił potulnie jak baranek, lekko się garbiąc i robiąc w jej stronę maślane oczka.
 - To zostaw mi - oznajmiła i kazała mu się wynieść do salonu.
Biedna, nie miała innej możliwości jak zaparzenie wody w tym felernym czajniku. "No ładnie" - pomyślała, wzdychąc cicho.
___________________
Lucy popijała jakiś niskoprocentowy trunek z Levy, gdy mistrz zabrał głos. W gildii szybko zrobiło się cicho. Makarov stanął na ladzie i popatrzył na zgromadzonych tutaj magów, którzy ciekawi tego, co ma im do powiedzenia, wpatrywali się w niego z niecierpliwieniem. Reszta, ta, która "siedziała" tu już parę lat, wiedziała o czym mówi mistrz i w spokoju rozmawiała o zbliżającym się wydarzeniu.
 - Kochani! - zaczął - Jak zapewne wiecie, co roku w trzecim tygodniu lipca odbywa się święto Morza. Fairy Tail do tego święta przygotowuje się szczególnie, mianowicie dwa tygodnie przed tym wydarzeniem na specjalną prośbę damskich członków gildii, obchodzimy bal Zielonej Toni, który to jest..
Gildarts szturchnął Makarova z miną "zabiję cię, jeśli piśniesz choć słowo". Biedak prawie spadł z baru, gdyby nie Mirajane.
 - W każdym razie - zakończył zmieszany - w tym roku odbywa się on pierwszego lipca, czyli za dwa dni. Obowiązują stroje wizytowe.
 - A panowie zobowiązani są do ustrojenia gildii do tego czasu - dopowiedziała Erza, wyciągając miecz i szukając w tłumie jakichś niepogodzonych z losem mężczyn.
 - Aye, sir!
Wszyscy wrócili do swoich zajęć. Heartfilia, uśmiechnięta, sięgnęła po kieliszek.
 - Już nie mogę się doczekać!
 - Lu-chan, a czy ty nie masz przypadkiem wtedy urodzin? - zapytała ją Levy, która jednocześnie zaprosiła do ich stolika Erzę, Biscę, Juvię, Canę i parę innych dziewczyn.
 - Ciekawe, kto zostanie tegoroczną królową balu.. - zaczęła Evergreen.
 - Masz urodziny? Świetnie - ucieszyła się reszta, nie słuchając Ever.
 - Może pójdziemy razem kupić sobie sukienki? - wpadła na pomysł Erza.
 - Hm, obiecałam Asuce, że może wybrać mi w tym roku sukienkę.. - zaczęła Bisca.
 - Może przecież pójść z nami - zauważyła ta z niebezpiecznym błyskiem w oku - to będzie moja pierwsza wyprawa na zakupy po sukienki z przyjaciółkami w życiu i nie pozwolę, żeby cokolwiek to zepsuło.
Reszta dziewczyn szybko zgodziła się na pomysł Erzy. Nikt nie miał zamiaru jej w takiej chwili denerwować, bo skutki mogły być opłakane. Wszyscy słyszeli już o jej pierwszym pikniku..
***
Teraz się zacznie z tymi życzeniami.. Geehee. Oczywiście, nie tylko Luszi coś w tamtej chwili pomyślała.. :>
Święto Morza na prawdę odbywa się w Japonii i to w tym terminie, który podałam w rozdziale. Przesunęłabym o te dwa tygodnie przed, ale pomyślałam o stworzeniu nowego święta.. które będzie trochę osobliwe, zresztą sami zobaczycie (tj. przeczytacie). Komentujcie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz